Podczas rozmowy z byłym mieszkańcem Ochoty, który z nostalgią przypomina sobie (jak mnie widzi) swoje czasy zamieszkiwania na naszej dzielnicy , usłyszałem reprymendę za to, że piszę o różnych sprawach i o różnych miejscach a jeszcze nie dostrzegłem na niedawno wyremontowanej stacji Warszawa Rakowiec dewastacji pod okiem kamer. Po takim sygnale podjąłem niezwłocznie wyzwanie i udałem się tam na wizję lokalną . Jak dojechałem na miejsce pierwsze co mnie zaskoczyło to ,że windy działały- (kiedyś pomagałem koledze w akcji kładki i windy kilka lat nie działały). Niestety zrobiono windy tylko dla niepełnosprawnych i dla jednego wózka i jednej osoby. O rowerzystach zapomniano i musiałem jak za starych dobrych czasów rower po prostu znieść na niższy poziom . Na niższym poziomie zauważyłem kamery skierowane tylko na windy a zaraz obok miejsca aktywności lokalnej dla ludzi, którzy sami potrafią sobie zorganizować czas. Jako że człowiek nie wielbłąd i pić musi to i butelki musi gdzieś zostawić . Skoro koszy nie widać to na torach wala się szkło i inne śmieci . Urzędnicy Miejscy martwią się gdzie stworzyć takie MAL (Miejsca Aktywności Lokalnej) i co wybudować i jakie zajęcia promować a tutaj ludzie sami sobie potrafią ciekawie zorganizować czas i zajęcia . Jedni przy butelce i dobrym (z przemytu) papierosie, inni z puszką farby. Ci co przy butelce- mniej trwałe ślady zostawiają ,ale ci co z farbą już nie. Nie znam się na sztuce i zresztą o sztuce wiele nie można dyskutować ,ale mimo tego dodam moje skromne zdanie na temat graffiti - na Rakowcu spotkałem wiele malowideł farbami i nawet sporo ich mi się podobało (w szczególności związane z Żołnierzami Wyklętymi ,Powstaniem Warszawskim, Legią),a w miejscu opisywanym w większości są tam litery kolorowe i okazuje się też że nie znam języka ,gdyż miałem kłopoty w odczytaniu tych liter i zrozumienia ich znaczenia . No cóż widocznie jest to sztuka tylko dla zaawansowanych w awangardzie . Pocieszam się też ,że nie tylko mnie to się nie spodobało ale również i mojemu rozmówcy, który też był wzburzony określając te malowidła słowem” bohomazy” . Mówił też że pod okiem kamer nastąpiła taka „twórczość”, niestety tego nie stwierdziłem i jedynie kamery zauważyłem przy windach. Czyżby właściciel terenu nie był zainteresowany bezpieczeństwem i porządkiem na swoim terenie ?