Według założeń polityki Miejskiej w sprawie transportu rowerowego do roku 2020 –udział rowerów w transporcie publicznym powinien wynosić około 13%. Tak też mówi dobrowolnie przyjęta i obowiązująca Dyrektywa Unii Europejskiej. Oczywiście że ,wszystkie dyrektywy unijne przyjęto z dobrodziejstwem inwentarza. Na dzień dzisiejszy udział ruchu rowerowego wynosi –naciągane 4 %. Polityka miejska w tym zakresie od paru lat mimo sporej niechęci władz zaczęła się powolutku rozwijać . Wizerunkowo utworzono w strukturach miejskich parę wydziałów z osobnymi komórkami rowerowymi ,które to wyprodukowały masę dokumentów (trudnych do ogarnięcia i czasami sprzecznych ze sobą)których i tak nikt nie ma ochoty wdrażać i jedynie są przedmiotem długich i nic nie wnoszących nowego konsultacji i sympozjów oraz kongresów. Do promocji jazdy rowerem przyłączyła się nawet znacząca przeciwniczka rowerzystów Pani Prezydent Warszawy. W akcji reklamowej wsiadła na rower publiczny w asyście współpracowników przejechała z Krakowskiego Przedmieścia na Plac Bankowy. Nie śledziłem całej drogi ale w relacji TV ujrzałem smutny obrazek codziennej rzeczywistości- Pani Prezydent zamiast dać przykład przestrzegania prawa to najnormalniej na świecie jak podrzędny „terrorysta rowerowy” przejechała po pasach i udała się do Ratusza. Osoby planujące drogi dla rowerów podchodzą do tego tematu w dość specyficzny sposób. Nie dotarło do nich że założenia polityki mobilności nakazują zmianę priorytetów w komunikacji miejskiej . W długich „tyradach” przy mównicy płynie z ich ust same pięknie okraszone słowa ,podparte wieloma fachowymi skrótami ,ale budują kawałki dróg z niczym nie powiązane lub urywające się na trudnych (politycznie i ekonomicznie) do realizacji odcinkach. Uważają że , problem przejazdu sam się rozwiąże (chyba w sposób z przed Ratusza). Przykładem może być zaplanowana trasa nr . 8 obejmująca obszar od Ronda Radosława do Poleczki poprzez Okopowa, Towarowa , Raszyńska, Żwirki i Wigury ,!7 stycznia, Wirażowa. Część już powstała a na resztę czekamy. W bieżącym roku ma być wykonana Okopowa i Towarowa lecz przejazd przez Kercelak będzie ciekawym doświadczeniem dla rowerzystów a plac Zawiszy będzie jeszcze większym wyzwaniem. Skoro jest widać ciche zezwolenie władz na jazdę po pasach, to na tym Placu Zawiszy większość rowerzystów ochoczo będą pokonywać tak przygotowaną dla nich drogę spychając pieszych z ich przestrzeni. Wracając do naszej tytułowej Raszyńskiej na której jest pas rowerowy kierunku Żwirki i Wigury . Niestety pas ten kończy się przed ulicą Filtrową i dalej nie ma i nie będzie NIC. Pas ten miał być przedłużony na dalszy odcinek Racławickiej, aż do Pomnika Lotnika i spinałby się w jakąś logiczną całość razem z DDR na Żwirki i Wigury. Niestety projektodawca wycofał się z pomysłu i powstanie tam po prostu dziura bez dedykowanej infrastruktury dla rowerów. Jako doświadczony rowerzysta dam radę jechać dalej na zasadach ogólnych, lecz większość będzie po chamsku używać chodnika. Osoby decydujące o takich rozwiązaniach nie zdają sobie sprawy z tego ,że jest to pogarszanie warunków jazdy dla zaawansowanych ,którzy jeżdżą na zasadach ogólnych i muszą zjeżdżać na kawałki takich dróg które i tak zaraz się skończą. Dla niewprawionych tym bardziej jest kłopot jak zbuduje się kawałek i dalej nic i wtedy taki osobnik musi kombinować i robić objazdy przez pół osiedla (dokładając sobie drogi) lub zabierać przestrzeń pieszym . Działając w ten sposób-wątpię czy nakłoni się społeczeństwo do jazdy rowerem. Matki, dzieci na pewno nie puszczą do szkoły( na rowerach) gdzie infrastruktura jest źle przemyślana i bardziej niebezpieczna niż jazda po ulicy. Infrastruktura która nagle z zza węgła wpina się w skrzyżowanie ,jakieś wyjazdy z bram i lokalnych uliczek osiedlowych zawiera więcej elementów kolizyjnych niż zaraz obok biegnąca ulica. Nie dość że z samochodami jest więcej punktów kolizyjnych to jeszcze doszło prawie tyle samo miejsc konfliktowych z pieszymi. Dla doświadczonego rowerzysty również jazda po mieście zrobiła się bardziej utrudniona przez wielorakość kombinacji na trasie przejazdu. Dopóki nie zmieni się świadomość władz, że w mieście najważniejszy jest pieszy , potem komunikacja publiczna , rowery a na końcu samochód, to na pewno nie uda się oszukać Unii Europejskiej że nam się uda. Miasto nie jest z gumy i nie da się nawet wprowadzając ruch rowerowy pod prąd załatwić przejazd podstawowymi ulicami. To tak jak dziecku zamiast loda dać damy mu sam wafelek. Martwiąc się w sposób jak dotychczas ,że ulice muszą być od 2 do 3 pasów plus chodnik przynajmniej 1,5 m (gdzie metr to przeważnie parking) to nigdy takie miasto nie będzie przyjazne dla pieszych i rowerzystów. Budując tylko w miejscach zastępczych osobne drogi dla rowerów nie rozwiąże się problemu edukacji rowerzystów i kierowców. To tak jakby chcąc eliminować nierówności społeczne tworząc osobne za drutami slumsy . Na koniec mam pytanie retoryczne –czy chcemy wykonać dyrektywę Unii Europejskiej i uzyskać dofinansowanie ,czy tylko robimy pozorne działania? Zmiany jakie dzisiaj nastąpiły w Ratuszu i mianowanie generała Domaradzkiego na odpowiedzialnego za całość ruchu w mieście i odwołanie inż. Galasa może przyczyni się do pozytywnych zmian w polityce transportowej.