U nas na Ochocie drzewa wiecznie zielone

Jakim trzeba być arogantem i snobem, aby udawać, że się opiekuję przyrodą a wiecznie jej się szkodzić? Narobiło się nam wielu a nawet powiem zbyt wielu specjalistów od każdej boleści a świat zamiast to, co i raz mądrzejszy, to robi się coraz to głupszy zacofany i dążący do samozagłady niż rozwoju. Mamy wiele organizacji ekologicznych, które to zrobiły sobie grajdołek do subwencji a efekty mamy, co i raz naocznie przekonując się, że jest coś nie tak z tą szumnie nazwaną ochroną przyrody. Jak jakiś znaczący deweloper ma kłopot z wyrastającymi na jego poletku drzewami to, co i raz okazuje się, że są to drzewa nic nieznaczące dla Eko systemu i na dokładkę chore, zagrażające zdrowiu i życiu ludziom? Jak ta ściema zbyt słabo działa to i taki biznesmen z łaski poświęci parę groszy na nową namiastkę drzewa i postawi byle gdzie, jako zastępcze nasadzenie. To tak jakby uśpił doga niemieckiego lub wilczarza irlandzkiego i w zamian wziął sobie Chihuahua lub maltańczyka.

W ten sposób Ochota z dzielnicy zielonej i ze starodrzewami robi się coraz to bardziej zabetonowaną dzielnicą z niewielkimi krzakami nie drzewami, które dawały kiedyś więcej chłodu i cienia w upalne dni. Już niewiele nam zostało dorodnych i wysokich drzew i niestety jak widać na załączonych obrazkach coraz to w gorszym stanie -tak jakby komuś zależało wszystkie je wyciąć. Rozumiem, często bywają duże wichury, ale tak naprawdę ile drzew w ciągu roku same się rzekomo przewracają a ile błędnie zaklasyfikowano, jako te, które były chore i zagrażały? Tego już chyba nigdy się nie dowiemy tak jak skąd się wziął ten obecny wirus. Czy za taki stan ochrony kiedyś ktoś odpowie? Czy jak zwykle się rozmyje odpowiedzialność na sprzątaczkę z ministerstwa na umowie o dzieło?

Czytaj również: