Reklama

Bitwy Warszawskiej 2 - czyje te rury?

Dzisiaj na moją skrzynkę mejlową przyszedł list zrozpaczonego i już bezsilnego mieszkańca i użytkownika przejścia przez budynek Bitwy Warszawskiej 2. Zgłaszał trzykrotnie na wspaniały i uniwersalny numer 19 115 tą sytuację, lecz bez odzewu i spodziewanych efektów. Wygląda to, że "Miasto" ma tą sprawę w głębokim poważaniu skoro nic z tym się nie robi a zgłaszający jest spuszczany jak woda w . Może ta sprawa powinna wyładować w cichych przepastnych gabinetach jaśnie nam panujących Wspólnot lub Spółdzielni, gdzie więcej prezesów, specjalistów referentów a żadnego robotnika, (bo i po co?). A miało być tak dobrze z tym numerem (Ja od samego początku w te bajki nie wierzyłem i przynajmniej nigdy sie nie zawiodłem).To miało i służyć i będzie służyć urzędnikom, jako potocznie nazywany "dupochron", aby wymigiwać się od odpowiedzialności. Może jakby jakiś wypadeczek niewielki się stał z obytą w sprawach osobą i pokaźnym odszkodowaniem, to może i szybko by się znalazł "Gospodarz" tej pięknej i chyba już zabytkowej instalacji. Może i by jakaś stosowna tabliczka by się znalazła informująca o takim zabytku a i wycieczki by tam waliły po Ochocie (jakby Ochota nie miała, czym się chwalić).Ale najpierw trzeba by było to jakoś ogrodzić i koniecznie ze trzy kamery. Niestety widać to już latami to tak wygląda i dziwne, że nie było wypadku. Jestem rowerzystą nietolerującym rowerzystów, co to, aby wszystko brać na skróty potrafią po podwórkach jeździć i jakby musieli skracać sobie drogę to i przez piaskownicę z dzieciakami by przejechali i tutaj też nie jeden może skorzystać z takiej pułapki, która by go szybko nauczyła, że w takich miejscach sie nie jeździ. Na razie tylko usłyszałem, że dziecko tego Pana tam kilkukrotnie wpadło w dziurę na hulajnodze udając się do pobliskiego przedszkola. Mędrcy zaraz doradzą, że trzeba to zgłosić i tu i tam, a ja rozumiem ludzi zapracowanych i zalatanych w celu walki o swój byt i rodzinę i już nie mają czasu i ochoty studiować paragrafy i zgłębiać tajną wiedzę, co i do czyich kompetencji należy i ja też uważam, że wystarczy jak obywatel zgłosi choćby na 19 115 lub pobliskiej administracji w okolicy miejsca takiego "dziadostwa" zafundowanego no właśnie, przez kogo? To nie powinno być przedmiotem dochodzenia tylko powinno być z miejsca załatwione. Mamy radnych, których niedawno wybieraliśmy i co? Każdy budynek do kogoś należy i zarządca tego nie widzi? Czy ludzie musza się kajać i czynny żal wyrażać i może ktoś, kiedyś się nad nimi zlituje? A na razie radzę uważać, ubezpieczyciele mają metody, aby zaniżyć odszkodowanie a "pamiątka" może latami doskwierać po takim spotkaniu ze starą pordzewiałą i popękaną rurą.

Czytaj również:














 

Aktualizacja: 19/09/2024 12:28
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do