Reklama

RUSZA SPIRALA REMONTÓW

21/10/2013 10:28

Dobiega końca bum remontowy i tzw. wyrównywanie stanu technicznego budynków w spółdzielniach mieszkaniowych. W ostatnich latach wydano w Polsce setki milionów z pieniędzy spółdzielców na tzw. modernizację, poprawę estetyki i funkcjonalności bloków, różne podjazdy, windy itp. Ale zamiast zadowolenia, sen z powiek zarządom spółdzielni spędza perspektywa końca tej spirali remontów. Według ich filozofii remonty nie mogą się NIGDY zakończyć. Nawet wtedy, kiedy nie będzie już nic do zrobienia, a stan budynków będzie idealny. Nie chcą pogodzić się z utratą dostępu do milionów, które wpłacają spółdzielcy na fundusz remontowy.

 

W dobrze zarządzanych wspólnotach mieszkaniowych, a także w nielicznych małych, jednobudynkowych spółdzielniach, normalną konsekwencją dobrego stanu technicznego budynków jest decyzja Walnego Zgromadzenia o obniżeniu funduszu remontowego do stawki rzędu 0.50zł/1m2.To symboliczna stawka na nieprzewidziane prace lub zjawiska losowe, np. zerwanie dachu. Niestety, „spółdzielczość” z jaką mamy do czynienia szczególnie po 2000 r., nie chce się z tym pogodzić i ograniczyć swój wpływ na pieniądze spółdzielców.

O tym, jak duże są to pieniądze, niech świadczy prosty przykład, że licząca 4500 członków spółdzielnia WSM Rakowiec, ze stawką 1.75zł/ m2  na fundusz remontowy, w ciągu roku „wyciąga” ok. 4 mln zł. I tu powstaje dylemat. Co zrobić z taką górą pieniędzy, jeśli wszystkie ważne remonty są już wykonane? Jak zachować kontrolę nad taką ilością pieniędzy, które ze względu na małe zainteresowanie i świadomość spółdzielców wciąż pozostają poza kontrolą NIK-u czy państwa ?

Otóż trzeba rozkręcić „spiralę nowych remontów”, najlepiej kosztownych, takich jak np. ocieplanie budynków, remonty fasad. Trzeba tylko przekonać spółdzielców, że dotychczasowe ocieplenia budynków są już niewystarczające, trzeba je zerwać i okleić ściany budynków na nowo, tym razem nie białym tylko czarnym (grafitowym) i trochę grubszym styropianem, a za kilka lat być może różowym.

Aby uwiarygodnić tę konieczność nowych wydatków, zarządy zadbały, aby wspomnieć coś o emisji gazów i o rzekomych życzeniach Unii Europejskiej, która tak wspaniale wytyczyła nam nawet krzywiznę banana. Tam, gdzie zarząd zamierza „tylko” przemalować budynki, wyliczone kwoty na budynek są galaktyczne, oderwane od rzeczywistości. Zarząd „Rakowca” zamierza wydać na ten cel ok. 24 mln zł - w czasach galopującego kryzysu ! Mieszkańcy mają więc uzasadnione obawy, że te pomysły doprowadzą ich Spółdzielnię do zadłużenia wewnętrznego i podniesienia czynszów, które i tak są znacznie zawyżone.

Nikt nie neguje konieczności wymiany ocieplenia czy izolacji w niektórych budynkach, jak może ten na zdjęciu przy ul. Korotyńskiego 22, ale musi to być absolutnie uzasadnione, poparte prawdziwymi ekspertyzami i wolą mieszkańców, bo to są ich pieniądze. Zarząd powinien skonsultować swoje zamiary z mieszkańcami poszczególnych nieruchomości, aby uzyskać odpowiedź, czy chcą wymiany ociepleń lub tynkowania i malowania elewacji za pieniądze przez siebie zgromadzone, czy też chcą obniżenia stawki na fundusz remontowy. Na jedno i drugie zezwala obowiązujący regulamin tworzenia i gospodarowania funduszem remontowym. Wreszcie nakazała to nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych z 14.06.2007r w Art.1 ust. 41  w brzmieniu: „Zarząd spółdzielni prowadzi odrębnie dla każdej  nieruchomości: 2) ewidencję wpływów i wydatków funduszu remontowego zgodnie z art. 6 ust. 3”.

Szkoda, ze Zarząd „Rakowca” mając tak szerokie plany remontowe, nie chce nawet słyszeć o kryzysie i o tym, że wielu naszych spółdzielców jest poważnie zadłużonych, ma kłopoty z opłacaniem czynszu, zakupem lekarstw, żywności itp. Czyżby los spółdzielców był aż tak obojętny pracownikom naszych spółdzielni ?

Niestety, winni są też sami spółdzielcy, ich niska frekwencja na Walnych Zebraniach, małe zaangażowanie i niska świadomość. Gdyby spółdzielcy chcieli przyjąć do wiadomości, że Art.3 Prawa Spółdzielczego mówi wyraźnie, iż ”Majątek spółdzielni jestprywatną własnością jej członków” i to oni decydują, na co chcą wydać swoje nadwyżki finansowe, nie dochodziłoby do tylu patologii. Wówczas zarządy, zamiast łamać sobie głowę co zrobić, aby za wszelką cenę utrzymać wysokie koszty utrzymania nieruchomości, zaczęłyby wreszcie pracować na rzecz swoich pracodawców, czytaj: spółdzielców, a nie przeciwko nim. Ale do tego potrzebna jest większa świadomość i zaangażowanie większości spółdzielców i dbałość o własne portfele.

Ireneusz Pawłowicz

Ireneusz Pawłowicz
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do