Niedługo (pod koniec lutego) minie rok jak rozeszły się moje drogi z Warszawską Masą Krytyczną ale to nie znaczy ,że przestałem być czynnym rowerzystą . Nawet więcej powiem –mogę szerzej (niż ustawa przewiduje i standardy rowerowe) spojrzeć na problem poruszania się rowerem po mieście . Zbawienne drogi dla rowerów jakie do tej pory wywalczono niestety są dla mnie drogą przez mękę. W niektórych (nawet na Ochocie) przypadkach wolałbym poruszać się po jezdni, ale niestety prawo tego zakazuje . Pochodzę z roczników które to w szkole podstawowej jak w piątej klasie nie zdobył karty rowerowej, to były klasowymi fajtłapami. Teraz to się zmieniło –teraz tacy co nie chcą się dostosować do niczego , stoją u dyrektora ZDM u i wymagają (wszędzie) nawet byle jakiej infrastruktury. Już wielokrotnie opisywałem choćby Grójecką lub Bitwy Warszawskiej 1920 r. i niestety z opłakanym skutkiem, czyli żadnym . Co z tego ,że w mediach obiecuje się „złote góry” czyli kolejne inwestycje, które nie zawsze wychodzą tak jakby sobie to czynni rowerzyści życzyli . Czynny to tacy co na co dzień bez względu na pogodę przemieszcza się do i z pracy rowerem oraz na dodatkowe trasy . Po co im kolejny most jak te co są bywają w niektórych przypadkach problematyczne do przejazdu. Samochody poruszają się po nich po linii proste,j a rowerzysta musi kluczyć i szukać przejazdu po pętlach wokół mostów. Powrócę do wielokrotnie opisywanej Bitwy Warszawskiej 1820 roku. Na początkowej części (od Grójeckiej)skupia się wiele niebezpieczeństw zarówno dla rowerzystów jak i pieszych . Przy stacji Weturillo jest wąsko i zbiega się tam wiele dróg pieszych jak i też rowerowych . Dla kulturalnych pieszych i rowerzystów nie ma tam większych problemów , gorzej jak jedna ze stron zacznie się uważać za „pępek świata „ i wtedy miejsce to można nazwać konfliktowym . Takim miejscem również jest kiosk stojący obok Rossmana (zasłania widoczność) i zarówno pieszy jak i nieprzewidujący rowerzysta mogą tam nagle się spotkać . Dalej zygzakiem udajemy się do Białobrzeskiej gdzie czeka nas wszechobecny słupek na przejeździe, kałuża na jezdni oraz wertepy. Po tych niezapomnianych doznaniach mamy chwilę odpoczynku aż do przystanku Szczęśliwicka 01 . Często ludzie oczekujący na autobus okupują drogę wciągając dymka zgodnie z przepisami(na przystanku nie wolno, ale dwa metry dalej to i owszem ). Do Szczęśliwickiej dojeżdżamy zygzakiem i celujemy rowerem pomiędzy słupek aby dostać się na przejazd rowerowy, gdzie znowu patrzymy aby trafić znowu pomiędzy słupek a latarnie (już mniej zwracając uwagę na to czy na nas nie poluje jakiś samochód). Następnie jedziemy prosto po niesprzątniętych liściach i gałęziach do kolejnych słupków na wjeździe i wyjeździe ze szkoły. Tam też musimy uważać gdyż na końcach pasa rowerowego są wertepy i nie wiadomo co gorsze ?słupek czy wystający krawężnik i zapadnięty asfalt? Dalej za przejściem dla pieszych napotykamy dziwne zjawisko – z jednej strony jest słupek a z drugiej brak . Ktoś przeoczył ,czy zlitował się gdyż tam trafiamy na ostry łuk z drzewem na wprost , zresztą tam wszyscy jeżdżą środkiem i dziwią się jak ktoś chce z naprzeciwka przejechać. Dalej jedzie się zaraz obok jezdni gdzie dzisiaj(1XII) natrafiłem na zwały śniegu- pługiem przegarnięte na drogę dla rowerów (grunt ,że jezdnia czysta). Później dojeżdżamy do rozwidlenia na słupie przy ARCO oraz „Osadzie” i tam również mamy dyspensę od słupków –może też przez te zygzaki zaraz za przejazdem ? Niestety następny przejazd przy ul. Bitwy Warszawskiej 1921 nr21 mamy zaraz za ostrym zakrętem i kolejną „pałę „ do ominięcia , zwracając uwagę na samochody wyjeżdżające z pobliskiego garażu . Dalej słupków na szczęście nie postawiono ,ale za to namalowano nam sporo pasów dla pieszych zaraz na zakręcie drogi dla rowerów . Polecam „mądrym „ projektantom przejażdżkę na takich pasach po deszczu lub śniegu i niech taki niespodziewanie musi hamować. Wiem ,nie przekonam takich po wielu fakultetach –oni maja takie tam swoje paragrafy i ustępy i nic co jest podyktowane normalną ludzką logiką, do głowy już im nie wchodzi (zbyt przepełniona i zaśmiecona). Tak samo jak moja osobista wojna ze słupkami na środku dwumetrowej drogi w dwóch kierunkach, ugrzęzła po wielu tłumaczeniach decydentom . Ich jedyną odpowiedzią było to ,że przecież sami chcieliście, ponieważ stawały wam samochody na drogach . Na nic było moje tłumaczenie ,że samochód to ja raz w miesiącu mogłem spotkać i potrafię reagować (choć pomocy ze strony służb nie należało się spodziewać ) a ten sam słupek to muszę omijać dwa razy dziennie i dlatego z dwojga złego wolę samochód omijać, niż dwa razy dziennie celować w przejazdy uważając na skręcające samochody. Tak więc zwykła prosta logika przegrywa ze sztywnymi i trwoniącymi wspólny majątek przepisami i lobby słupkowemu . Za to że paru kierowców nie przestrzega przepisów, to wszyscy rowerzyści są karani słupkami?