Sprawa braku sygnalizacji świetlnej na Placu Narutowicza przy przejściu dla pieszych, przez torowisko tramwajowe w rejonie ulicy Barskiej, wraca jak bumerang na łamy naszej gazety. Brak tych świateł w ocenie mieszkańców był czerwoną kartką dla byłego ochockiego samorządu. Temat jest ustawicznie gorący. Świadczą o tym krytyczne telefony jakie systematycznie odbieram. Minione lata to rutynowa, jałowa wymiana korespondencji pomiędzy podmiotami w rękach których leżało bezpieczeństwo pieszego mieszkańca stolicy. Brakiem pieniędzy, co było regułą, Zarząd Dróg Miejskich nie miał prawa się zasłaniać, kiedy w grę wchodziło ludzkie życie. Dzisiaj funkcjonujemy już - my mieszkańcy - pod nowym zarządem dzielnicy oraz świeżo wybraną radą. Nowe „rozdanie” w tym w m.st . Warszawa, pobudziło do działań decydentów odpowiedzialnych za zaniechania. Odniosę się po krótce do ZDM, który postanowił – jak donosiła Gazeta Stołeczna – przyjść na ratunek pieszym i , min. w najbardziej niebezpiecznych miejscach, które wiodą prym w statystykach wypadków, zainstalować sygnalizację świetlną. Z dużą ulgą wśród siedmiu wymienionych przez gazetę lokalizacji w Warszawie, znalazłam skrzyżowanie ulicy Pawińskiego z Korotyńskiego oraz ulicę Wawelską przy skrzyżowaniu z ul. Marii Skłodowskiej-Curie. To ostatnie jest faktycznie przejściem dla pieszych na wysokości szpitala onkologicznego. W roku 2013 i 2014 doszło tu do kilkunastu wypadków w których ranni zostali piesi. Wcześniej odnotowano tu wypadek śmiertelny, w którym życie stracił ojciec jednej z pracownic ochockiego urzędu. Jako radna w interpelacji jak i redaktor Informatora Ochoty, na jego łamach, w imieniu mieszkańców piętnowałam to tragiczne w skutkach przejście. Trzeba było lat aby ZDM dojrzał do tego, że należy zainstalować tu światła. Nie doszukałam się jednak sygnalizacji świetlnej przy przejściu przez torowiska tramwajowe na wysokości ul. Barskiej. Mam nadzieję, że to przeoczenie, bo po ostatnich monitach otrzymałam od ZDM, datowaną 5.01.2015r., obietnicę instalacji tych świateł w drugim kwartale tego roku. Potwierdzoną, jeszcze w telefonicznej rozmowie. Jeśli ZDM dotrzyma słowa, to kilkunastoletnie bicie na alarm, będzie miało pozytywny finał. W przeciwnym wypadku, obecny zarząd dzielnicy nie może pozwolić sobie na bierność.