Hala Banacha i Hala Kopińska w jednym

Od kilku dobrych dni w przestrzeni publicznej dużo się mówi o połączeniu dwóch starych i zasłużonych podmiotów dla dzielnicy Ochota. Na razie tylko się mówi i nawet w Internecie nie ma zbyt wiele poważnych informacji. Nawet wspólna strona na razie nie działa. Będąc prostym mieszkańcem a zarazem doświadczonym na tym terenie – od1961 roku do dzisiaj na Ochocie zastanawiam się, po co tym dawniej prężnie prosperującym obiektom taka ścisła współpraca? Owszem duże zagraniczne sieci dominują nam teraz ilością zabałaganionych sklepów, ale powoli szał na te sklepy, które i to w ograniczonym zakresie zmuszają nas do kupowania odpadowej żywności  wyczerpuje się i gdyby nie polityka kolejnych rządów, które zmuszają nas klientów przez realia finansowe do łażenia do tych „sieciówek”, które oferują nam i tak powoli, co i raz droższy towar w kontrowersyjnych jakościach. Hale Banacha zawsze były solidnie zaopatrzone w różnej, jakości artykuły i w różnych cenach. Owszem nie było tam nigdy najtaniej, ale za to w jednym miejscu wybredni klienci zawsze mieli nieograniczone prawo wyboru. Więc, po co taka fuzja? Podejrzewam, że strach o byt tych hal a zapędy deweloperów przy tak cennych działkach mogłyby szybko zaszkodzić pojedynczym podmiotom. Większemu łatwiej się bronić przed pazernością finansową osób decyzyjnych. Nam –mieszkańcom już nie potrzeba zagęszczać przestrzeni publicznych i raczej potrzebujemy więcej parków, parkingów, sklepów, usług na miejsc . Za to ludziom, co to tylko na życie potrafią zarabiać wyprzedażą majątku zgoła inne potrzeby są priorytetem. Nie na darmo mieszkańcy w chwilach wściekłości rzucają i takie słowa, że nie potrzebują ludzi, którzy na siłę chcą im meblować ich własne życie. Mimo tego nasi przedstawiciele w radach dzielnic w zamian za sprzedany grunt pod jakiś „Tower” w rekompensacie może nam postawią „kibel” za 600 tysięcy. Czekają nas ciekawe czasy gdyż czapę darmozjadów mamy niesamowicie wielką a majątku do opchnięcia już niewiele. Już widać powoli zaczęło się poszukiwanie tego, co można zburzyć i postawić na tym miejscu bardziej dochodową budowlę. Widać, jakość życia nam się istotnie zmienia. Kto to nie widzi i godzi się na to, że nie ma wpływu na to, co wokół się dzieje to chyba nie jest obiektem do naśladowania? Może jak zwykle się mylę?

Czytaj również: