Na jednej z ostatnich komisji Polityki Przestrzennej i Ochrony Środowiska Rady dzielnicy, grupa młodych ludzi z firmy Rixen –pionier w branży, usiłowała przekonać radnych do akceptacji zainstalowania wyciągu do nart wodnych i wakeboardingu w parku Szczęśliwice. Taka inwestycja –miała ich zdaniem- wpisać się znakomicie w obecny charakter parku, a sporty wodne , po za tym że sprawiają frajdę, są bardzo widowiskowe, przy czympierwszy tego rodzaju wyciąg w stolicy, ściągnął by do parku wielu warszawiaków. Nie odmawiając racji co do czerpanych z tego sportu przyjemności, nie można nie zauważać zagrożeń jakie inwestycja ta mogłaby przynieść miłośnikom parku, ptactwu wodnemu i samym potencjalnym narciarzom. Mieszkańcy dzielnicy wyraźnie akcentowali dezaprobatę dla lokalizacji kolejnych punktów gastronomicznych jakie proponował zarząd dzielnicy na terenie parku w trakcie opiniowania projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego rejonu. Kładli przy tym nacisk na potrzebę zachowania oazy spokoju i ciszy, wskazując na wystarczającą ilość atrakcji do czynnej rekreacji dla osób potrzebujących silniejszych wrażeń. Mnożenie ich, byłoby ich zdaniem błędem. Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, na którego aprobatę powoływali się panowie z Rixen ,wyraźnie określiło warunkowy czas zainstalowania wyciągu. Ewentualna zgoda z ich strony dotyczyłaby tylko Dnia Dziecka. Zresztą podobną opinię można znaleźć w notatce podsumowywującej spotkanie szerokiego gremium przedstawicieli Urzędu Dzielnicy, w tym naczelnik WOŚ, OTOP oraz Polskiego Związku Wędkarzy. Wszyscy byli wyrazicielami negatywnej opinii. Podkreślając dotychczasową rolę parku jako zapewniającą Warszawiakom amatorskie uprawianie sportów wskazali na potrzebę poszanowania jego przyrodniczej roli, w której ptactwo jest bardzo ważnym elementem ( listopad 2012 r.). Trudno doszukać się uzasadnienia wprowadzenia pod obrady Komisji Polityki Przestrzennej i Ochrony Środowiska w maju tego roku, prezentacji projektu wyciągu nart wodnych na jeziorku w parku Szczęśliwickim, przez Karola Wiszniewskiego, przewodniczącego tej komisji. Jeszcze trudniej zrozumieć jego parcie na pozyskanie pozytywnej opinii radnych, wyrażonej w głosowaniu dla tej kontrowersyjnej inwestycji. A już na pewno zastanawiające, że miało ono mieć miejsce mimo ponownego potwierdzenia się wszystkich negatywnych opinii. Przeszkodą nie było też wskazanie na bakterię coli, którą swojego czasu wykryto w akwenie wodnym. To z jej powoduj kąpiel w jeziorkach jest do dziś zabroniona. Jak również fakt, że przynajmniej co drugi potencjalny amator nart wodnych będzie lądował z głową pod w wodą łykając ją w dowolnych ilościach.. Panowie inwestorzy wyrazili wprawdzie gotowość wykonania ponownych badań jej stanu ale z uwagi na wysoki ich koszt, warunkowali je otrzymaniem zgody na realizację zamierzenia. Niewiele brakowało, a taką zgodę by pozyskali przy wyraźnej pomocy radnej Aleksandrowicz. Tym bardziej, że przybyły w ostatniej fazie komisji burmistrz Żbikowski, w kwestii zasadniczej, zachował milczenie. Nie bez trudu, pozytywna opinia nie zapadła, co nie znaczy, że sprawa nie wróci pod obrady. Przewodniczący Wiszniewski, taką konkluzją, zakończył obrady na ten temat.