Reklama

Ochockie miejsca pamięci o "Żołnierzach Wyklętych"

Również w naszej dzielnicy są miejsca związane z pamięcią o Żołnierzach Wyklętych.

Historie Żołnierzy Wyklętych głównie kojarzą nam się z leśną-partyzancką walką z władzą komunistyczną. Jednak trop historii prowadzi nas również do wielkich miast. Warszawa mimo zniszczeń powojennych szybko stała się jednym z głównych miejsc stalinowskich represji. Na warszawskiej Pradze, która była najmniej zniszczoną częścią miasta masowo powstawały więzienia oraz katownie dla byłych żołnierzy Armii Krajowej i podziemia niepodległościowego. Również w naszej dzielnicy są miejsca związane z pamięcią o Żołnierzach Wyklętych.

U zbiegu ulic Oczki i Chałubińskiego

stoi niepozorny modernistyczny budynek z lat 30 XX. Przed II wojną światową w budynku mieściła się siedziba Korpusu Ochrony Pogranicza ale już w 1945 budynek zajął Główny Zarząd Informacji (GIZ). GZI był organem kontrwywiadu, który aktywnie indoktrynował środowisko niepodległościowe i represjonował żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej (AK), Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) oraz organizacji Wolności i Zawisłość(WiN). W podziemiach budynku przy ul. Oczki mieściły się areszt i katownia dla żołnierzy podziemia. Chcąc przedstawić realia panujące w areszcie GZI przywołam relację Krystyny Gąssowskiej z grupy BEMA Armii Krajowej :

„(…) śledztwo odbyło się w budynku Informacji przy ulicy Chałbińskiego. Więziono nas w piwnicach. Strażnikami byli żołnierze. Pomieszczenia były zupełnie nieprzystosowane. Prycze drewniane, piętrowe, bez materacy i pościeli. Po pewnym czasie dano szare, używane koce. Drewniany kibel był wynoszony przez więźniów raz na dzień, wieczorem, do brudnej, ciemnej ubikacji. Żarówka paliła się w celi bez przerwy. Do mycia codziennego dostarczano jedną manierkę wody na 6 do 8 kobiet… Raz na tydzień lub na dwa tygodnie prowadzono nas do łaźni z prysznicami. Cela była wielkości 4 m2, z oknem piwnicznym, okratowanym. W pewnym okresie było osiem więźniarek. Wszędzie grasowały myszy i szczury, prycze okazały się niesamowicie zapchlone.

Jeden ze strażników po kryjomu podczas swojej służby wstawiał do celi kubeł z ciepłą wodą. Wszystkie więźniarki po kolei myły się w tej samej wodzie, potem prycze i celę. Był to jedyny akt dobroci ludzkiej.

Wyżywienie: rano czarna kawa w manierce stawianej na podłodze i kawałek czarnego chleba na cały dzień, obiad – zupa w miskach blaszanych, stawianych na podłodze, wieczorem czarna kawa.”

Pisząc o GZI należy wspomnieć o całej serii procesów z pierwszej połowy lat 50 XX w. Początkiem tych działań był proces gen. Stanisława Tatara, płk Mariana Utnika i Stanisława Nowickiego.

Stanisław Tatar był przedwojennym oficerem i wykładowcą taktyki artylerii w Wyższej Szkole Wojskowej, która mieściła się u zbiegu ul. Koszykowej i Suchej (dzisiejsza ul. Krzywickiego). Generał brał udział w kampanii wrześniowej, a po klęsce zaangażował się w działalność konspiracyjną. Tworzył odziały Związku Walki Zbrojnej, a później Armii Krajowej. W 1943 r. był jednym z twórców akcji „Burza”. W kwietniu 1944 r. został przetransportowany  do Wielkiej Brytanii, gdzie został zastępcą szefa Sztabu Naczelnego Wodza.  Będąc w Londynie gen. Tatar razem z płk Utnikiem i płk Nowickim zostali wyznaczeni na powierników Funduszu Obrony Narodowej (FON) przez rząd polski na uchodźstwie.

FON był ogólnonarodowym funduszem powstałym jeszcze w 1936 r. na mocy dekretu prezydenta Mościckiego. Gromadzono w nim środki na dozbrojenie armii. We wrześniu 1939 r. skarb FON został wywieziony do Wielkiej Brytanii. Tatar, Utnik i Nowicki w październiku 1947 r, zdecydowali się na przekazanie skarbu(było to ponad 3 mln dolarów w złocie, biżuterii i banknotach) władzą komunistycznym w Polsce. Oficerowie liczyli, że tym postępowaniem zjednają sobie władze komunistyczne oraz zapewnią bezpieczny i spokojny powrót z emigracji. Jednak plan powierników FON nie udał się. Władze komunistyczne wszędzie doszukiwały się spisku i działań chcących obalić nowy system. Stworzono tezę o „koniu trojańskim”. Stwierdzono, że Gen. Tatar chciał za pieniądze FON wkupić się w łaski komunistów, by móc stworzyć konspiracyjną siatkę oficerów dawnej AK na ważnych stanowiskach wojskowych, by z czasem dokonać przewrotu w wojsku.  Oficerowie zostali zwabieni do Warszawy pod pozorem rozmów o zakończeniu transportu mienia FON do kraju, a następnie aresztowani.

Początkowo śledztwo prowadzone było, przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (MBP). Jednak śledczy nie potrafili wymusić zeznań na aresztowanych, dlatego GZI przejął śledztwo, a oficerowie przeniesieni zostali do budynku przy ul. Chałbińskiego. Po kilkumiesięcznym wymęczającym śledztwie oficerowie zaczęli zeznawać. Sposób w jaki przesłuchiwano zatrzymanych był okrutny. Do 1953 r. stosowano następujące metody śledcze :

1.      Przymus fizyczny polegający na długotrwałych, wielogodzinnych przesłuchaniach, bez przerwy na odpoczynek w pozycji stojącej, osadzaniu w karcerze, oblewaniu wodą, pozbawieniu ciepłych posiłków.

2.      Przymus psychiczny polegający na groźbach pozbawienia życia bez wyroku sądowego, groźbach skazania na karę śmierci nawet przy braku podstaw, straszeniu aresztowanych rodziny i bliskich, fałszywym informowaniu o losie rodziny, wymuszaniu i żądaniu nieprawdziwych zeznań od osób skazanych na karę śmierci sugerując, że ich wyrok zostanie obniżony.

3.      Nakłanianie do składania zeznań poprzez powoływanie się na interes państwa i partii, obiecywanie szybkiego zwolnienia z więzienia, łagodzenie reżimu śledczego w przypadku składania zeznań korzystnych dla śledztwa.

4.      Sugerowanie treści zeznań w drodze rozmów, konfrontacji, okazywania zdjęć i czytania zeznań innych aresztowanych.

5.      Wyłączenie z akt śledztwa materiałów sprzecznych z wersją przyjętą w akcie oskarżenia.

Śledczy GZI stosując powyższe praktyki wymuszali zeznania na oficerach. Po kilkumiesięcznym intensywnym śledztwie niemal każdy łamał się i zeznał wszystko czego oczekiwali śledczy. Mistrzem w wyciąganiu zeznań był Antonii Sklubaczewski, sowiecki oficer skierowany do GZI. Tak Skulbaczewskiego opisywał jeden z jego współpracowników :

„[Skulbaczewski] miał wyjątkową umiejętność nawiązywania kontaktu z rozmówcą, niemal zjednywania go swoim obejściem, oczytaniem, wyrobieniem towarzyskim. Gdy prowadził śledztwo, delikwent często sam nie wiedział, jak wpadał w zastawione pułapki słowne.”  

Stopień wymęczenia psychicznego i fizycznego przesłuchiwanych wykraczał poza ludzkie możliwości. Standardową metodą przesłuchań był tak zwany „konwojer”. Ten sposób przesłuchiwania polegał na wielogodzinnych przesłuchaniach trwających do późnych  godzin nocnych. Osadzony następnego dnia kolejny raz był przesłuchiwany i tak przez kilka tygodni z  rzędu. Należy podkreślić, że w areszcie GZI obowiązywał bezwzględny zakaz snu między godziną 5 rano a 22. Przesłuchiwania na „konwojera” powodowały, że osadzony był notorycznie niewyspany przez kilka tygodni. Ta męcząca forma przesłuchań prowadziła do otępienia, a nawet obłędu. Gen. Tatar po latach wspominał :

„ O rzeczach, które nie miały miejsca, zeznałem na skutek zupełnego zatracenia psychicznej odporności wywołanej brakiem snu przede wszystkim związanym z tym wyniszczeniem organizmu.  Dosunięte mi przez poszczególnych oficerów śledczych wiadomości względnie wersje zarzutów. Podawanie to miało miejsce w rożnych formach: przez autorytarne stwierdzenia np. przez płk. Skulbaczewskiego, mojej działalności, okazywanie mi nieprawdziwych zresztą fragmentów wyjaśnień Nowickiego, Utnika i Romana, wspominanie ustne, iż ten czy inny aresztowany już dawno na ten temat zeznał.”

Dzięki takiemu przesłuchaniu oficerowie śledczy mogli wmówić osadzonym wszystko i nakłonić ich do zeznania określonych rzeczy. W ten sposób Antonii Skulbaczewski w 1950 r. budował „spisek w wojsku” wymuszając zeznania na oficerach. Z każdym przesłuchaniem wymęczeni żołnierze potwierdzali udział kolejnych wojskowych w rzekomym spisku. W ten sposób GZI miał powód do wytoczenia kolejnych oskarżeni i procesów nazwanych „odpryskowymi” lub „potatarowskimi”.

Ostatecznie w tzw. procesie TUN lub procesie generałów oskarżono dziewięciu oficerów pod zarzutem organizacji spisku wojskowego mającego na celu obalenie władz państwowych i szpiegostwo. 13 sierpnia 1951 r. został ogłoszony wyrok Najwyższego Sądu Wojskowego. Oskarżonych generałów : Stanisława Tatara, Jerzego Kirchmayera, Stefana Mossora i Franciszka Hermana skazano na kary dożywotniego pozbawienia wolności. Karę 15 lat więzienia orzeczono pułkownikom : Marianowi Utnikowi, Stanisławowi Nowickiemu i Marianowi Jureckiemu. Na karę 12 więzienia skazano mjr.  Władysława Romana i kmdr. ppor. Szczepana Wacka.

Zakończenie procesu nie było końcem gehenny dla wszystkich. Wyssane z palca oskarżenia w  procesach odpryskowych należało ponownie uwiarygodnić zeznaniami. Już w 1952 r. generałowie Mossor i Herman zostali poddani kolejnym przesłuchaniom, w wyniku których Franciszek Herman zmarł na zawał serca w grudniu 1952 r. Stefan Mossor mimo brutalnego śledztwa odmawiał składania zeznań. Dopiero w 1954r. został na stałe przeniesiony do więzienia kiedy reżim stalinowski w Polsce zleżał.

W śledztwie dotyczącym „spisku w wojsku” wymienionych zostało 200-300 oficerów mających rzekomo udział w tym przedsięwzięciu. Dalsze śledztwo zostało prowadzone w stosunku do 86 wojskowych, którym przedstawiono akt oskarżenia. W kontekście naszej dzielnicy należy koniecznie wspomnieć o dwóch procesach w sprawie „spisku komandorów” i „spisku lotników”.

Ten pierwszy dotyczył sprawy siedmiu oficerów Marynarki Wojennej, którzy zajmowali wysokie stanowisku w Dowództwie Marynarki Wojennej i Sztabie Generalnym. Członkom tzw. „spisku komandorów” postawiono zarzut organizacji spisku w wojsku. Według Antoniego Skulbaczewskiego, który również prowadził to śledztwo, oskarżeni swoją działalność antysocjalistyczną rozpoczęli jeszcze w Oflagu II C Woldenberg, gdzie przebywali w niewoli niemieckiej po upadku kampanii wrześniowej.  Po kilkumiesięcznym śledztwie i torturach w lipcu 1952 r.  Najwyższy Sąd Wojskowy skazał na karę śmierci pięciu marynarzy. Ostatecznie wyrok wykonano na trzech oficerach : kmdr Stanisławie Mieszkowiskim, kmdr por. Zbigniewie Przybyszewskim, kmdr Jerzym Staniewiczem. Kmdr por. Wacław Krzywiec na skutek tortur i wycieńczenia w trakcie przesłuchań zmarł w miesiąc po skazaniu w trakcie zwolnienia warunkowego. To właśnie w podziemiach budynku GZI byli przetrzymywani i torturowani oficerowie Marynarki Wojennej.

Podobnie wyglądała spraw spisku lotników. Siły powietrzne Ludowego Wojska Polskiego powstały dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Brak wykwalifikowanych kadr lotniczych zmusił naczelne dowództwo do sięgnięcia po przedwojennych oficerów i specjalistów. Razem ze zmianą kursu politycznego partii komunistyczne z końca lat 40, nastawienie do przedwojennych wojskowych całkowicie się zmieniło. Oficerowie sanacyjni traktowani byli automatycznie jako wrogowie nowego systemu i byli pod stałą obserwacją GZI. Razem z procesem gen. Tatara i rzekomym spiskiem w wojsku pojawiła się możliwości wykluczenia nie chcianych osób z sił powietrznych. Od listopada 1950 do listopada 1951 r. aresztowano 8 oficerów. Ich śledztwo odbywało się przemiennie w podziemiach GZI przy ul. Chałbińskiego i siedzibie Informacji Wojsk Lotniczych mieszczącej się przy ul. Wawelskiej. Ten proces w przeciwieństwie do sprawy TUN był tajny, a sama rozprawa odbyła się w siedzibie GZI. Jedynymi świadkami procesu byli żandarmi, którzy jak wspominali po latach oskarżeni, w trakcie rozprawy mierzyli karabinami w ich plecy. Ostatecznie w maju 1952 r. sąd skazał na karę śmierci płk. Bernarda Adameckiego, płk. Augusta Menczka, płk. Józefa Jungrawa, ppłk. Władysława Minakowskiego, ppłk. Szczepana Ścibora, ppłk Stefana Michowskiego. Ppłk. Stanisława Ziacha i ppłk. Aleksandra Majewskiego skazano na karę dożywotniego pozbawienia wolności. 7 sierpnia 1952 r. wyroki śmierci wykonano.

 

Gmach Wojskowego Sądu Rejonowego przy ulicy Koszykowej 82

Równie ważnym miejscem pamięci o żołnierzach wyklętych na Ochocie jest dawny gmach Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. W latach 1946-1955 WRS miał swoją siedzibę przy ulicy Koszykowej 82. Sąd, mimo właściwości do sądzenia spraw wojskowych mógł sądzić również cywili, którzy oskarżani byli o zdradę stanu.   W salach tego gmachu zapadło 878 wyroków skazujących na śmierć, wykonano 328 egzekucji. W gmachu przy ul. Koszykowej rozegrał się dramat między innymi Witolda Pileckiego, Hieronima  „Zapory” Dekutowskiego czy Bolesława Kontryma. Komunistyczne władze aresztowały Pileckiego i siatkę jego współpracowników w kilka miesięcy po ich powrocie do kraju. W pokazowym procesie „grupy Witolda” 15 marca 1948r. Pilecki został skazany na karę śmierci. Razem z nim na śmierć skazano Marię Szelągowską i Tadeusz Płużański, jednak ich wyroki zostały zamienione na dożywotnie więzienie.

 

Historyczne spory

Na Ochocie istnieje też kilka miejsc, których związki z pamięcią o żołnierzach wyklętych są  sporne lub nie w pełni potwierdzone. Należy do nich między innymi przedwojenny gmach Wyższej Szkoły Wojskowej u zbiegu ulic Koszykowej i Krzywickiego. Dzisiaj w budynku tym mieści się jeden z wydziałów Politechniki Warszawskiej. Istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo, że w budynku WSW w roku 1945 miesiły się więzienia i katownie Głównego Zarządu Informacji, który miał główną siedzibę na ul. Oczki.

Innym spornym miejscem jest kamienica przy ul. Grójeckiej 27. Dom zasłynął faktem, iż w trakcie wojny jednym z jego mieszkańców był Ferdynand Ossendowski - pisarz, podróżnik i antykomunista. Według wspomnień okolicznych mieszkańców w trakcie powstania warszawskiego oddziały SS RONA wymordowały mieszkańców i zajęły kamienicę, a w jej podziemiach stworzono katownie. Gdy oddziały sowieckie zajęły Warszawę w styczniu 1945 r. budynek został przejęty przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego a w podziemiach przetrzymywano żołnierzy podziemia. Jest to tylko hipoteza, na którą nie znaleziono do tej pory potwierdzenia w źródłach.

Opracował: Paweł Szabłowski

 

Czytaj również:







 



Zobacz także:





Aktualizacja: 02/03/2025 07:55
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2016-03-08 08:18:24

    Siedziba KOP była gdzie indziej, dokładnie na przeciwko wspomnianego powyżej budynku

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do