Jesienią 2024 roku w Parku Korotyńskiego doszło do incydentu, który wywołał poruszenie wśród lokalnej społeczności – niewielki plac zabaw został podpalony i doszczętnie zniszczony. Sprawa szybko trafiła na agendę urzędników. Urząd dzielnicy zgłosił szkodę do ubezpieczyciela, a także na policję. Mieszkańcy z nadzieją przyjęli wpisy radnego Nikodema Kaczprzaka, który po rozmowie z burmistrzem przekazał informację, że plac zostanie niebawem odtworzony. Optymizm był uzasadniony – była dokumentacja, było ubezpieczenie, była chęć działania. [middle1] Minęła zima, nadeszła wiosna, a teren pozostał pusty. W kwietniu, po licznych prośbach mieszkańców, podjęto próbę uzyskania informacji o stanie realizacji obietnic. Odpowiedź była zaskakująca – urząd stwierdził, że pytania wymagają... głębszej analizy i czasu. Jak się okazało, sprawa utknęła – nie zakończono procesu ubezpieczeniowego, nie przygotowano dokumentacji ani nie złożono zamówienia na nowe urządzenia. W odpowiedzi, która przyszła dopiero po miesiącu, padło rozczarowujące stwierdzenie: plac zabaw być może zostanie zrealizowany na przełomie 2025 i 2026 roku. Przy obecnym tempie i biurokratycznym podejściu – raczej później niż wcześniej. Co poszło nie tak? Zamiast prostego odtworzenia małego placyku – najpewniej z wykorzystaniem środków z ubezpieczenia – zdecydowano się na stworzenie „nowego zadania inwestycyjnego”, co de facto oznacza rozpoczęcie procedury od zera. Być może jest to sposób na zamaskowanie opóźnień i błędów w realizacji, ale z punktu widzenia mieszkańców – to po prostu brak placu zabaw, z którego mogłyby korzystać dzieci. - Dla wielu rodziców i opiekunów to niezrozumiała decyzja. Plac był niewielki, przeznaczony dla starszych dzieci, a jego rekonstrukcja nie wymagała wielkich inwestycji – jedynie sprawnego działania i dobrej woli. Tymczasem decyzje, analizy, nowe limity inwestycyjne i urzędnicze formalności zepchnęły sprawę na daleki plan. Sprawa pokazuje, jak łatwo w gąszczu procedur zgubić realne potrzeby mieszkańców. I jak często – jedna rozmowa czy lakoniczna odpowiedź urzędowa – może powiedzieć więcej niż dziesiątki obietnic. - Powiedziała w rozmowie z nami radna Dorota Stegienka, która złożyła interpelacje w tej sprawie. Czy warto dalej pytać i naciskać? Zdecydowanie tak. Bo choć odpowiedzi bywają niejasne, to właśnie upór mieszkańców i konsekwentne dopytywanie pozwala „łączyć kropki” i dociekać prawdy. Plac zabaw w Parku Korotyńskiego na razie nie wróci. Ale historia jego nieobecności już mówi bardzo wiele. Czytaj również: Zobacz także: Spółdzielcy z WSM Ochota chcą zmian – kolejne walne zebranie może być przełomowe Zobacz także: Pomnik AK „Garłuch” - rzadka fuszerka Zobacz także: Żegnaj Anno Zobacz także: Dąb Gabriel powolutku rośnie Zobacz także: Odwieczne pragnienie pokoju to nie to samo co upamiętnienie ofiar niemieckich zbrodni Zobacz także: Staw w Parku Malickiego - gdzie te kaczki mają pływać? Zobacz także: Wieczór pełen wzruszeń i pięknych wspomnień Zobacz także: Nowa siedziba pogotowia na Ochocie już otwarta! Zobacz także: OPS z Majewskiego 3 dba o rowerzystów Zobacz także: Park Korotyńskiego nie daje spać. Mieszkańcy domagają się skutecznych działań Zobacz także: Warsztaty konsultacyjne Razem zmieniamy podwórko Zobacz także: Policja poszukuje złodzieja! Zobacz także: Stefan Banach lekko uszkodzony