Reklama

O sznurówkach za trzydzieści z VATem czy batem?

14/01/2023 02:12

Przez rozbudzoną wyobraźnię i chciwość naszych współczesnych architektów, którzy na siłę widzieli już porządne blokowisko(z apartamentami pod najem) na rogu Grójeckiej i Banacha, stworzono nam w miarę szybko twór zwany potocznie "Bunkrem". Kupców "naturalnie" podzielono na tych Zieleniaka i Bazarowych. Naturalnie też ich skłócono, gdyż jedni byli bardziej drudzy mniej szczęśliwi przy tak zwanych losowaniach. I tak prawie połowę podmiotów handlujących w tym rejonie wygaszono, a resztę usytuowano na terenie nowiutkiego budynku i jego przyległościach, a Ci, co już nie mieścili się musieli ostać się na terenie tymczasowego bazarku na Majewskiego. Czas mijał i warunki, o których już wcześniej pisałem spowodowały wykruszenie się kolejnych podmiotów. Została tylko garstka na Majewskiego i to ludzi zdesperowanych, którzy jak niedawno pisałem (przy okazji chęci zakupu bielizny), jako jedyni w okolicy i nieczujący konkurencji tak podnoszą ceny, że aż czasami się zastanawiam czy oni są chorzy czy ja żyję przeszłością? Poprzednim razem jak pisałem o zwykłych podłych majtkach to zebrałem niewybredne komentarze, żebym za taką cenę to z papieru sobie kupił. Ostatnio znowu myślałem, że można tam dokonać dobrego i taniego zakupu zwykłych czarnych sznurowadeł 1 metrowych i 1, 20 metrowych. Myśląc, że będzie taniej niż w Hali Banacha ochoczo wybrałem 2 pary, ale, gdy usłyszałem cenę prawie zwaliło mnie z nóg. Za 4 kawałki sznurka 30 zł to trochę chyba za wiele? Przykre to, że przez takich kupców reszta traci, gdyż jak często się przekonuję, że tam nic taniej nie dostanie to, po co tam zaglądać? Szkoda tylko Pana z technicznymi wyrobami. I tak "naturalnie zrażony klient będzie omijał szerokim łukiem to miejsce gdzie "doją". W ten sposób bazarek ten coraz to mniej ludzi odwiedza i brak konkurencji wpływa również i na kondycję Zieleniaka. Niektórzy twierdzą, że dzięki temu lepiej jest tym z Zieleniaka. Wcale tak nie jest. Czym mniej podmiotów tym skromniejszy asortyment, więc mniej ciekawych i okazjonalnych rzeczy można kupić. I tak do budynku tylko wchodziłem po pieczywo (dalej jest w miarę wybór) sok z Łowicza-(już brak -Pani zlikwidowała działalność i zastępstwa nie ma soku nigdzie też. Kawałek taniego makowca-(cukiernia Zosicz), miętusy i kawałek imbiru za 18 do 20 zł (nie 30~35zł) i to wszystko gdyż owoce i warzywa najlepiej u Piotra ostatni stół przed halą przemysłową i więcej nie ma, co chodzić, bo i towar zbyt cenowo luksusowy jakby z dawnego "Pewex u". Takie warunki już powoli wróżą rychły zmierzch drobnego handlu w tym miejscu. Dlaczego tak sądzę- skoro coraz to mniej artykułów w niskich cenach to, po co tam się wybierać i dźwigać przez pół dzielnicy? Ktoś zarzuci, że wszędzie są wysokie ceny, więc, o co chodzi? Dla usprawiedliwienia na zdjęcie główne umieściłem widok ceny z niedzieli na "OLIMPII" Górczewska. Podobne ceny spotyka się też na bazarku przy ulicy Wolumen. A czy to inna Warszawa czy to zagranica? Czy te mandarynki są z innego kraju lub statku, co przypłynął do Polski? Jak to wreszcie jest z tymi pośrednikami i czy musimy ciągle kupować z dziesiątej czy dwunastej ręki? I czy z VATem czy batem?

Zapraszamy na zajęcia:





Czytaj również:






Zobacz także:






Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do