Podwójna dawka komunikacji

"Podwójna dawka komunikacji". Ta fraza oznacza, że autobusy i tramwaje będą jeździć na Ochocie i w całej Warszawie dwa razy częściej, prawda? Prawda?!  Bynajmniej nie.

Odkąd jazda na rowerze (którą polecam każdemu) jest dla wielu dużo mniej komfortowa w zimowych warunkach pogodowych, komunikacja miejska stanowi istotną, a czasem nawet jedyną formą transportu po Warszawie dla wielu z nas. Niestety, byłem wiele razy świadkiem przywołanej wcześniej "podwójnej dawki komunikacji". Co to oznacza?

Oznacza to tyle, co przyjazd na ten sam przystanek dwóch pojazdów tej samej linii w praktycznie tym samym momencie, z odstępem między nimi wynoszącym maksymalnie kilkadziesiąt metrów.

Jestem pewien, że nie jestem jedynym człowiekiem, dla którego jest to uciążliwe. Ba, kilka znanych mi osób, w tym ja, spóźniło się do pracy tylko dlatego, że pierwszy autobus nie nadjechał na czas według rozkładu, a za drugim razem nadjechały aż dwa.

Ktoś może powiedzieć, że to przez korki, przez to, przez tamto, ale tak się składa, że ta sytuacja dotyczy również... tramwajów.

W minioną środę wieczorem byłem świadkiem "podwójnej dawki komunikacji" tramwajowej wysiadając z linii 9 jadącej w kierunku P+R przy Alei Krakowskiej. Za nim stała 15-tka, a bezpośrednio za nią... kolejna 9-tka, wszystkie stojące przy tym samym przystanku.

Według mojej najlepszej wiedzy na temat komunikacji miejskiej w Warszawie, problemy techniczne warszawskich tramwajów nie są przesadnie częste, a opóźnienia  pojawiające się w wyniku śniegu raczej nie mają miejsca, gdyż ten jeszcze jakoś nie spadł. Opóźnienia tramwajów pojawiają się raczej w wyniku niefortunnego ułożenia świateł czy ślamazarnie wsiadających pasażerów, ale rozkład jazdy powinien, moim zdaniem, być jak najbardziej dostosowany poprzez uśrednianie odpowiednich statystyk. Lepsza synchornizacja świateł też może pomóc.

Sytuacja może być poważniejsza niż niektórym się wydaje, gdyż nierzadko zakłóca ona synchronizację między liniami.

Czytaj również: