Włochy witają wysportowanych!?

Już wielokrotnie podejmowałem temat granicy naturalnej Włoch i Ochoty. Mamy na tej granicy tory Kolei Radomskiej i za tego złego systemu, jaki był socjalizm (w naszym wykonaniu) mieliśmy w tym miejscu dwie kładki, choć liczba ludności zamieszkujących tą okolicę była minimalna. Teraz nabudowało się nam wiele osiedli, przez co zagęszczenie okolicy niesamowicie wzrosło. Niestety komunikacja nie nadąża za cywilizacją i ludzie muszą sobie radzić w różne i dziwne sposoby. W dobie komputerów powinni teleportować się a nie łazić po rowach i torowiskach narażając siebie i mienie kolejowe. Nikomu do głowy nie przyjdzie, aby starymi i sprawdzonymi sposobami wybudować porządne kładki. Niejaki prezydent Warszawy jest bardzo czuły na krzywdy ludzi z mniejszości i buduje im kładki pieszo-rowerowe za miliony (narażając obszary chronione). Buduje hostele dla nowocześnie kochających się i niezdefiniowanych a tutaj nie mógłby się ująć nad losem tych, co są mniej wymagający? Do urzędów i spółek miejskich wpycha jakiś dziwnych ludzi i specjalistów nie wiadomo, od czego a tutaj nie da rady wysupłać paru groszy? Mógłby też i mnie odpisać na prośbę wysłaną (ponad rok temu) o przeniesienie pomnika Starynkiewicza bliżej ogrodzenia filtrów, aby mieszkańcy mogli, choć z daleka złożyć mu wyrazy szacunku za dokonania względem miasta Warszawy. Odjechałem daleko od tematu, a tutaj pilny temat, co zrobić z taką granicą? Nie dość, że trudna do przejścia -ślisko na tym błocie i na dokładkę -nie wiem, kto ale chyba nie biegacze zostawiają tam tyle śmieci na przywitanie gości z Ochoty? Przydałoby się na razie trochę posprzątać a później wreszcie siąść do stołu (obydwie dzielnice) i zastanowić się jak ten problem rozwiązać? Zaprosić i dewelopera, który kiedyś coś obiecywał.

Czytaj również: