Co dalej z historyczny brukiem na Grójeckiej?

Podczas budowy trasy tramwajowej odsłonięto piękny przedwojenny bruk na Grójeckiej. Jak się ogląda zdjęcia to aż zapiera dech w piersiach. Te kamienie wyglądają pięknie. Od razu zacząłem sobie wyobrażać jak przedwojenni fachowcy mozolnie układali ulicę - kamień po kamieniu. Kiedyś jak robiono ulicę to na 100 lat, a nie jak teraz po kilku latach trzeba naprawiać nawierzchnię. Z drugiej strony ten bruk był świadkiem historii. Jak ktoś napisał na Facebook "wypił morze krwi". Najpierw we wrześniu 1939 roku podczas obrony Warszawy. Bo to właśnie tu stały barykady broniące dostępu do miasta wojskom Wehrmachtu. To po tym bruku zganiano ludność cywilną Ochoty na Zieleniak podczas Powstania Warszawskiego a potem do obozu przejściowego w Pruszkowie. Najważniejsze wydarzenia współczesnej historii naszej dzielnicy. 

Zachodzi pytanie co dalej. Czas goni. Wykonawca chce jak najszybciej skończyć kolejny etap budowy. To nie jest czas na zatrzymanie prac i zastanowienie się co z tym fantem zrobić. Konserwator zabytków jak wynika z moich informacji jeszcze w okresie planowania prac miał świadomość występowania zarówno tego bruku jak i innych przedmiotów i urządzeń historycznych w tym rejonie. Jak wynika z korespondencji mailowej z jednym z mieszkańców bruk nie tylko nie zostanie odrestaurowany ( koszty i trudności techniczne) ale zostanie wywieziony. Konserwator już rok temu stwierdził, że " bruk jako taki nie podlega pod ochronę zabytków i będzie zaewidencjonowany i wywieziony w celu wykorzystania ewentualnych ubytków w innych miejscach Warszawy, tam gdzie jest takie uzasadnienie, np. Starówka Warszawska."

Wieka szkoda. Rozumie, że w obecnie nie możemy poświęcić czasu i pieniędzy, aby odrestaurować ten fragment ulicy. Pewnie nie jest to łatwe również ze względów technologicznych. Jednak bezpowrotna jego utrata boli. Czy nie można tego fragmentu zalać masą bitumiczną i wrócić do tematu opracowując projekt wyeksponowanie przynajmniej fragmentów tej historycznej drogi? Pytanie pewnie pozostanie bez odzewu. A może ktoś jeszcze pójdzie po rozum do głowy?

Czytaj również: